„Brzydka ona, brzydki on, a taka piękna miłość...” – śpiewała Łobaszewska, gloryfikując wszystkich tych, którym natura poskąpiła urody. I nam ich nawet szkoda, więc z przyjemnością patrzymy na czule objętych brzydali. Ale kiedy on jest piękny, a jej przy najszczerszych chęciach nie można nazwać atrakcyjną – to o co tu, u diabła chodzi?!
Ludzie przyciągają się na doprawdy dziwnych zasadach. Jedni szukają podobnych do siebie, drudzy całkiem odmiennych, jedni kierują się rozumem, inni emocjami. Ale najczęściej, choćby najbardziej różni charakterologicznie, pasują do siebie wyglądem. Przecież spotykamy ich na co dzień – oboje są atrakcyjni, albo oboje przeciętni, albo on i ona w równym stopniu nie grzeszą wdziękami. I jest w porządku – sprawiedliwie i nie ma czego zazdrościć. Wystarczy jednak, aby nasz kolega zainteresował się brzydką dziewczyną albo piękna kobieta szykowała się do zamążpójścia z brzydalem, a natychmiast rodzą się protesty. No bo jak to? Jakie dziwne siły tym rządzą, skoro wykluczyliśmy interes (pieniądze, podwyższenie własnej pozycji społecznej lub zawodowej), a oni deklarują, że się kochają?
Mechanizmy przyciągania
Jednak największe wzburzenie gawiedzi dostarcza widok przystojnego faceta z niepozorną u boku dziewczyną. Jeśli chociaż jest zgrabna, to przy użyciu różnych środków wspomagających można i uatrakcyjnić jej twarz. Ale gdy jest mała, gruba, ruda i z piegami to już wytłumaczenia żadnego nie ma.
Tymczasem (stety? Niestety?) – jest. Niektórzy nazywają je feromonami, inni przyciąganiem seksualnym. To jednostka trudno definiowalna, bo nie można jej użyć na żądanie i rozumowe podejście nic tu nie zdziała. Każdy człowiek ma własny, całkowicie indywidualny zapach, który zmienia się pod wpływem działania hormonów, zwłaszcza wydzielanych przez skórę podczas gry miłosnej. To on – zapach – tak naprawdę determinuje pożądanie tej, a nie innej osoby. Nie ma nic wspólnego ze znanymi z perfum nutami owoców, przyprawami i innymi substancjami zapachowymi. Po prostu jest i nie da się go zamienić na inny.
Bardzo często niewyczuwalny, a jednak sprawiający, że pod wpływem intymnego kontaktu z konkretną osobą, wpadamy w zachwyt. Wtedy przestają mieć znaczenie mankamenty urody.
Fetysz brzydoty
Czasem też zdarza się, że atrakcyjni faceci szukają niezbyt ładnych kobiet. Po części wynika to z chęci posiadania partnerki na wyłączność i zabezpieczenia się przed łakomymi spojrzeniami innych mężczyzn. Znacznie częściej chodzi jednak o fetysz brzydoty. Niedostatki urody fascynują zgodnie z tym, że to co doskonałe, jest zwyczajnie nudne.
Jeden z moich przyjaciół, mężczyzna niewiarygodnie przystojny i zawsze zwracający uwagę kobiet w przedziale wiekowym 10 –90, na życiowe partnerki wybiera kobiety mało atrakcyjne. Nie dlatego, żeby się bał potencjalnych rywali. Jego brzydota po prostu podnieca. Ostatnia dziewczyna mojego znajomego była przeraźliwie chuda i stanowiła typ urody, za jakim nie oglądają się faceci. A jednak na K. zrobiła niesamowite wrażenie. Poza fizycznością dobrali się na zasadzie dużej kompatybilności. I kto wie, czy Z. nie będzie pierwszą, która zaprowadzi mojego znajomego do ołtarza...
Magda Wieteska